🎟️ Dorota Łosiewicz W Ciąży

Życie jest cudem Dorota Łosiewicz • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 13873913252
Opublikowano: 2022-01-27 11:45: · aktualizacja: 2022-01-27 14:27: Dział: Społeczeństwo Tragedia w Częstochowie. Zmarła 37-latka w ciąży bliźniaczej. Znów padają oskarżenia: "Ofiara zakazu aborcji". Szpital wydał oświadczenie Społeczeństwo opublikowano: 2022-01-27 11:45: aktualizacja: 2022-01-27 14:27: zdjęcie ilustracyjne / autor: Fratria/Facebook/Twitter W Częstochowie zmarła 37-letnia kobieta w ciąży bliźniaczej. I podobnie jak w przypadku śmierci pani Izabeli z Pszczyny, feministki i lewica już próbuję przekonywać, że do tragedii doszło przez zakaz aborcji, a obie kobiety są „ofiarami wyroku” TK. Tę dramatyczną historię chce upolitycznić także Rafał Trzaskowski. Śledztwo tymczasem przejęła Prokuratura Regionalna w Katowicach, w której działa specjalny wydział zajmujący się błędami medycznym, a szpital wydał oświadczenie. „Stan pacjentki cały czas pogarszał się. Lekarze podejmowali wszystkie możliwe działania, których celem było uratowanie pacjentki” — zapewnili przedstawiciele placówki, dodając również, że „na postępowanie lekarzy nie wpływało nic innego, poza względami medycznymi i troską o pacjentkę i jej dzieci”. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nowe informacje ws. śmierci 30-letniej Izabeli. Matka zmarłej: Dlaczego nikt nie mówi, że dziecko było zdrowe? CZYTAJ TAKŻE: Dorota Łosiewicz w „Sieci”: Najlepszą obroną jest atak? Dalsze okoliczności związane ze sprawą śmierci kobiety w szpitalu w Pszczynie Siostra zmarłej w Częstochowie: ciążę zakończono 2 dni po śmierci płodów Jestem siostrą bliźniaczką zmarłej Agnieszki z Częstochowy. Moja siostra zmarła w szpitalu po ponadmiesięcznym pobycie tam. Była w ciąży bliźniaczej. Kiedy w grudniu jeden płód obumarł, mąż Agnieszki (a mój szwagier) błagał lekarzy, by ratowali mu żonę, nawet kosztem ciąży. Agnieszka nosiła tydzień martwy płód. Aż obumarł drugi. Oba wydobyto po dwóch dniach od ich zgonu — powiedziała pani Wioletta, w oświadczeniu opublikowanym na profilu Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Dodała, że jej siostra cały czas bardzo źle się czuła i miała podwyższone CRP, czyli wskaźnik stanu zapalnego w organizmie: Do końca miałam nadzieję, że z tego wyjdzie. Nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Do szpitala idzie się po to, żeby dostać pomoc, a nie żeby umrzeć. Jak jest się w ciąży, to powinno się mieć jeszcze lepszą opiekę. Siostra spędziła święta w szpitalu, pożegnałam się z nią w ostatniej chwili. Aż zgasła. Siostra zmarłej kobiety dodała też, że rodzina potrzebuje sprawiedliwości i będzie jej szukać. Złożyliśmy skargę do Rzecznika Praw Pacjenta i zawiadomienie do prokuratury. Chcemy uczcić pamięć mojej ukochanej siostry i ochronić inne kobiety w Polsce od podobnego losu — powiedziała. Sprawę zmarłej Agnieszki przejęła Prokuratura Regionalna w Katowicach Śledztwo ws. śmierci 37-letniej Agnieszki, która zmarła we wtorek w szpitalu po stracie ciąży bliźniaczej, przejęła Prokuratura Regionalna w Katowicach – podał w czwartek rzecznik prowadzącej ją wcześniej Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek. W Prokuraturze Regionalnej w Katowicach działa specjalny wydział zajmujący się błędami medycznymi, prowadzący sprawę zmarłej ciężarnej Izabeli z Pszczyny. Prok. Ozimek dodał, że to katowicka prokuratura podejmie decyzje w sprawie dalszych kroków w śledztwie, w tym – sekcji zwłok zmarłej kobiety. Wszczęte w środę śledztwo dotyczy narażenia 37-latki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego spowodowania jej śmierci. Śledczy będą analizować proces jej leczenia kolejno w Miejskim Szpitalu Zespolonym w Częstochowie, Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie oraz w szpitalu w podczęstochowskiej Blachowni – ze wstępnych ustaleń wynika, że od grudnia do stycznia kobieta była w tych trzech placówkach. Zmarła we wtorek w szpitalu w Blachowni. Zlecono już zabezpieczenie dokumentacji medycznej. Oświadczenie szpitala Oświadczenie w tej sprawie wydał też w środę Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie, gdzie kobieta była hospitalizowana na oddziałach ginekologii i położnictwa oraz neurologii. Poinformowano w nim, że kobieta była dwukrotnie hospitalizowana w tamtejszym Oddziale Ginekologii i Położnictwa z Pododdziałami Patologii Ciąży i Ginekologii Onkologicznej - w dniach od 6 do 13 grudnia ubiegłego roku oraz od 21 grudnia do 5 stycznia tego roku. Po tym, jak nastąpił zgon pierwszego dziecka (w dniu 23 grudnia 2021 roku), przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa, aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu r. stało się możliwe wykonanie poronienia. Zabieg przeprowadzono w znieczuleniu ogólnym — czytamy w oświadczeniu dyrekcji placówki. Szpital poinformował też, że kobieta była w ostatnich tygodniach trzykrotnie testowana na COVID-19, dwa pierwsze wyniki dały wynik ujemny, ostatni – pozytywny. Pacjentka przebywała również na Oddziale Neurologii naszego Szpitala, gdzie podjętych zostało szereg badań i konsultacji. W dniu nastąpiło nagłe pogorszenie jej stanu zdrowia (duszność, spadek saturacji). Pacjentkę zaintubowano. Wykonano szereg kolejnych badań, na podstawie których stwierdzono cechy zatorowości płucnej i zmiany zapalne. Wykonano wymaz w kierunku SARS-COV II – wynik był pozytywny. Stan pacjentki cały czas pogarszał się. Lekarze podejmowali wszystkie możliwe działania, których celem było uratowanie pacjentki — zapewnili przedstawiciele częstochowskiego szpitala, podkreślając, że współpracują ze wszystkim organami prowadzącymi w tej sprawie postępowania wyjaśniające. Dodano również, że „na postępowanie lekarzy nie wpływało nic innego, poza względami medycznymi i troską o pacjentkę i jej dzieci”. SPRAWDŹ: PEŁNA TREŚĆ OŚWIADCZENIA CZĘSTOCHOWSKIEGO SZPITALA W oświadczeniu nie ma żadnego wspomnienia o sepsie. Mówią o niej za to bliscy zmarłej. Czy jednak jej przyczyną mógł być COVID-19, a nie ciążą? Po kolejnych badaniach stwierdzono cechy zatorowości płucnej i zmiany zapalne. Wymaz w kierunku SARS-CoV-2 dał wynik pozytywny. To wtedy 37-latka została przewieziona do szpitala w Blachowni. Jak ustaliliśmy, została tam przyjęta 24 stycznia o godz. w stanie krytycznym. Miała przejść zabieg niezwiązany z ciążą i połogiem. Zmarła 25 stycznia o godz. 14. - Przyczyną śmierci mogła być sepsa, która pojawiła się w związku z zakażeniem koronawirusem, a nie komplikacjami związanymi z ciążą - twierdzi anonimowe źródło — opisuje sprawę częstochowski oddział „GW”. Kontakt z pacjentką? Sprzeczne wersje Jak zauważył „Gość Niedzielny”, w tej sprawie już pojawiają się pierwsze wersje sprzeczne, dotyczące kontaktu z rodziną. Szpital bardzo utrudniał kontakt, nie pozwolono rodzinie na wgląd do dokumentacji medycznych powołując się na to, że Agnieszka nie napisała upoważnienia dla męża ani siostry. Niestety jej stan widoczny na załączonym filmiku nie pozwolił na to. Zatajano wiele spraw, ze strony medycznej padały słowa o podejrzeniu choroby wściekłych krów, insynuując, że za zły stan zdrowia Agnieszki odpowiada jej nieodpowiednia dieta, bogata w surowe mięso. Cytując pana rehabilitanta ze szpitala: ‘pewnie najadła się surowego mięsa’ i należy teraz do grona 3% populacji, których dotyka ta choroba (wariant Creutzfeldta-Jakoba) — napisano na profilu Aborcyjnego Dream Teamu. Jednak częstochowski szpital podkreśla, że „kontakt z rodziną pacjentki po jej zgłoszeniu się do oddziału był utrzymywany. Rodzina miała również możliwość kontaktu z pacjentką. Szpital podjął w tym zakresie działania przy zachowaniu obostrzeń wynikających z pandemii, które pomogły w kontakcie rodziny z pacjentką”. Kłamstwa ADT nt. księdza „GN” zwrócił uwagę na jeszcze jeden detal. Otóż Aborcyjny Dream Team w cytowanym wyżej apelu oskarża częstochowski szpital o zaniedbania, dodając przy tym, że „nie zapomniano jednak w porę poinformować księdza, aby przyszedł na oddział i odprawił pogrzeb dla dzieci”. Skontaktowaliśmy się z kapelanem częstochowskiego szpitala ks. Henrykiem Czubatem. Stwierdził on, że nic takiego nie miało miejsca — pisze „Gość Niedzielny”. Czy pani Agnieszka zmarła przez zakaz aborcji? Nie! Tygodnik dostępne informacje o tej sprawie przedstawił ginekologicznemu ekspertowi. Jego zdaniem, dają one zbyt małą wiedzę, by jednoznacznie ocenić, czy popełniono jakieś błędy w leczeniu. Stwierdzenie tego wymagałoby szczegółowej analizy dokumentacji medycznej. Nie ma jednak mowy o tym, by śmierć kobiety była skutkiem obowiązywania prawa chroniącego życie dzieci nienarodzonych — podkreślono. Wbrew temu, co sugerują proaborcjoniści, obumarcie jednego z bliźniąt nie oznacza automatycznej konieczności dokonania aborcji drugiego dziecka. Zdarza się bowiem, że po śmierci jednego z bliźniąt, szczęśliwie dochodzi do rozwoju i porodu drugiego. Ale możliwa jest i inna ewentualność: że dojdzie do zaburzeń krzepnięcia lub sepsy, czyli stanu zagrażającego życiu matki. Wtedy należy opróżnić jamę macicy. Nie stoi to jednak absolutnie w sprzeczności z obowiązującym prawem. Jest to konieczność wynikająca z potrzeby ratowania życia matki. Brak jest publicznie dostępnych informacji, by stwierdzić, jak dokładnie było w tym przypadku, ale jedno jest jasne: Agnieszka T. nie zmarła z powodu prawa chroniącego życie — czytamy. Również prawnik Magdalena Korzekwa-Kaliszuk przypomina, że w sprawie tragedii pani Agnieszki z Częstochowy ciągle nie są ustalone fakty. Wersje rodziny i szpitala rażąco się różnią. Ale nawet jeśli przyjąć wersję rodziny, to widać, że ta tragedia nie ma kompletnie nic wspólnego z zakazem aborcji — pisze w mediach społecznościowych. Prawo w żaden sposób nie zabrania usuwania z organizmu matki martwego dziecka. Indukcja porodu martwego dziecka to nie jest aborcja. Zwłoka dwóch dni w indukcji porodu martwych dzieci byłaby czymś absolutnie karygodnym; - śmierć jednego z bliźniaków w 1 trymestrze jest zjawiskiem znanym w medycynie. Często, i to także w krajach z aborcją dostępną na życzenie, wcale nie usuwa się zmarłego dziecka, ale pozwala się na jego wchłonięcie przez organizm matki i bliźniaka. Każdą sytuację należy rozpatrywać indywidualnie. Artykuły poświęcone tragedii w Częstochowie kompletnie to przemilczają — czytamy. Ratowanie matki byłoby możliwe nawet przy całkowitym zakazie aborcji. Niemniej przesłanka mówiąca o możliwości aborcji w przypadku zagrożenia życia i zdrowia matki dalej obowiązuje także mocą ustawy aborcyjnej; - wyrok Trybunału dotyczył przypadków ciąży z dziećmi z podejrzeniem wad rozwojowych. Tutaj mieliśmy jedno dziecko martwe a drugie zdrowe. To kompletnie odmienna sytuacja, której wyrok TK w żaden sposób nie dotyczy — napisała prawnik. Lewica oskarża: Zakaz aborcji zabił panią Agnieszkę z Częstochowy Na środowej konferencji w Sejmie wystąpiły posłanki Lewicy Katarzyna Kotula, Wanda Nowicka, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Marcelina Zawisza, Magdalena Biejat. Katarzyna Kotula powiedziała, że „kolejna kobieta, kolejna ofiara wyroku pseudo Trybunału Konstytucyjnego umarła w polskim szpitalu”. Pani Agnieszka 37-latka, matka trójki dzieci w ciąży bliźniaczej zmarła w szpitalu z powodu bezczynności lekarzy, którzy kierując się wyrokiem pseudo Trybunału czekali aż każdy z płodów obumrze. Pani Agnieszka nosiła martwy płód przez siedem dni, lekarze czekali aż drugi płód obumrze samoistnie, ponieważ uznali, że dopiero wtedy będzie można dokonać usunięcia (płodów) — powiedziała Kotula. Jak mówiła, po obumarciu drugiego płodu lekarze czekali kolejne dwa dni z podjęciem działań. Według wyników badań i doniesień rodziny pani Agnieszka zachorowała w efekcie tych działań w szpitali na sepsę, jednak o samej chorobie nie ma ten moment nic w dokumentach. Jej stan zdrowia pogarszał się z dnia na dzień (…) zakaz aborcji zabił panią Agnieszkę — oskarżyła. Trzaskowski chce upolitycznić tragedię z Częstochowy?! Rafał Trzaskowski we wpisie na Facebooku zwrócił uwagę, że do tragedii doszło w rocznicę pierwszych wyborów, w których Polki mogły kandydować i głosować. „To mogłoby być święto polskich kobiet. Zamiast tego 103 lata później są one znów zmuszone do walki o swoje prawa — napisał prezydent Warszawy. W pełnym oskarżeń wpisie Trzaskowski nawiązał do tragicznej historii 30-letniej Izabeli z Pszczyny. Kobiety, której życie skończyło się przedwcześnie, choć nie musiało. Której życie się skończyło, mimo że była w szpitalu, pod opieką lekarzy. Której życie się skończyło, bo mniej więcej rok wcześniej „obrońcy życia” święcili triumfy po fatalnym wyroku marionetkowego Trybunału Konstytucyjnego. Wyroku, który de facto doprowadził do niemal całkowitego zakazu aborcji w Polsce — napisał.. Dziś wszyscy znowu rozmawiamy o kolejnej śmierci, której - jak się zdaje - można było uniknąć. Być może Agnieszka z Częstochowy mogłaby nadal żyć. Jej bliscy, którzy sami zdecydowali się nagłośnić sprawę, nie mają wątpliwości, że istotną część winy ponoszą rządzący i drakońskie prawo. Ile jeszcze potrzeba dramatów, ilu tragedii, żeby wszyscy cynicy wycierający sobie gęby hasłami o „obronie życia” przestali dla własnych politycznych celów i własnego „spokoju sumienia” grać losem Polek? — dodał. CZYTAJ TAKŻE: „Macie krew na rękach! Zbrodniarze”. Zniszczono tabliczkę na biurze PiS w Bydgoszczy. Schreiber: Zgłaszamy sprawę policji Rzecznik Praw Pacjenta: podjęliśmy postępowanie Podjęliśmy postępowanie w sprawie śmierci pacjentki w szpitalu w Częstochowie; tak szybko, jak to będzie możliwe, postaramy się o zebranie opinii ekspertów i przedstawimy nasze stanowisko - przekazał w środę rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec. Rzecznik Praw Pacjenta uczestniczył w posiedzeniu sejmowych komisji, na którym wysłuchano informacji resortów zdrowia i sprawiedliwości o okolicznościach śmierci Izabeli z Pszczyny i jej dziecka. Śmierć kobiety wywołała w całym kraju falę protestów przeciw obowiązującym przepisom dotyczącym aborcji. Chmielowiec w swoim występowaniu odniósł się do śmierci Agnieszki z Częstochowy, której historię przedstawiła w mediach społecznościowych jej rodzina. Rzecznik poinformował, że wszczął już postępowanie w tej sprawie. Skontaktowaliśmy się z rodziną tragicznie zmarłej. Został złożony wniosek przez tę rodzinę. Trwa postępowanie i tak szybko, jak to będzie możliwe, postaramy się o zebranie niezbędnych opinii ekspertów w tym zakresie i przedstawimy nasze stanowisko w tej sprawie — przekazał Chmielowiec. kpc/PAP/ Publikacja dostępna na stronie:
Kup: Moi Rodzice Marta Kaczyńska - Dorota Łosiewicz za 20,00 zł w mieście Rzeszów. Szybko i bezpiecznie w najlepszym miejscu dla lokalnych Allegrowiczów
Dorota Łukasiewicz-Kwietniewska, inaczej serialowa Zośka, to żona swojego kolegi z planu - odtwórcy roli Bartka. Rafał Kwietniewski i Dorota Łukasiewicz nie spotykają się na planie serialu, jednak poza nim są sobie niewątpliwie bliscy. Poznajmy zatem parę Łukasiewicz-Kwietniewska: żona serialowego BartkaDorota Łukasiewicz, ekranowa Zośka z popularnej polsatowskiej "Pierwszej Miłości", jest w prywatnym życiu żoną serialowego Bartka. Jest to kolejna miłość zrodzona na planie tej produkcji. Para doczekała się już dwójki dzieci: ich córeczka kończy w tym roku dziesięć lat, a synek osiem. Co ciekawe, młodsza z pociech już w wieku czterech lat czytała samodzielnie bajki. Talent do tekstu jak widać można wyssać z mlekiem Kwietniewski i Dorota Łukasiewicz - szczęśliwa paraHistoria ich poznania na serialowym planie jest dość pogmatwana: ich postacie z zasady nie występują we wspólnych scenach. Jednak gdy serialowa Zośka zaszła w ciążę, poród obierał właśnie Bartek - czyli Rafał Kwietniewski właśnie. Postać Zośki nie ma na celu wzbudzania sympatii widzów, jednak Dorota wydaje się być serdeczną i ciepłą osobą - wedle swoich słów z jednego z wywiadów, odtwarzanie intrygantki i manipulatorki pozwala jej na wyżycie się artystyczne i emocjonalne. Dorota Łukasiewicz: aktorka rodem z KrakowaAktorka "Pierwszej Miłości" szlify zdobywała we wrocławskim teatrze Ad Specatores. Jest to kuźnia talentów, z której wywodzi się wielu rozpoznawalnych z telewizyjnych ról artystów. Dorota Łukasiewicz dalej nie stroni od sceny - prowadzi wraz z mężem Teatr dla Początkujących. Na terenie dawnej wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych aktorzy-amatory mają okazję spróbować swoich sił w trzymiesięcznych projektach - po każdym z nich następuje premiera 2005 roku ukończyła wydział zamiejscowy krakowskiej PWST we Wrocławiu (dziś jest to niezależna uczelnia). Od tamtej pory zadomowiła się w stolicy Śląska. W podobnym czasie tę szkołę skończył również jej mąż Rafał, pochodzący z Katowic. Przygodę z filmem Dorota Łukasiewicz rozpoczęła pod koniec studiów - jej debiut ekranowy to rola Marty w fabularnej produkcji "O czym są moje oczy". Od tamtej pory jej głównym zadaniem aktorskim jest wcielanie się we wspomnianą Zośkę z Pierwszej Miłości - chłodną, wyrachowaną burzycielkę spokoju innych, postać na wskroś nieszczęśliwą. Jej pozostałe role to między innymi epizody w Na Wspólnej, Fali Zbrodni i nieśmiertelnym Świecie Według zapewne nie poprzestanie na tym, a w przyszłości znajdzie czas, by oprócz zajmowania się dwójką wspaniałych dzieci i kochającym małżonkiem, dać się poznać na ekranie ze swojej prawdziwej strony, jakże odmiennej od czarnego charakteru serialowej Zośki. ZOBACZ TAKŻE NA Figurska: dzieci, wiek. Ciekawostki o gwieździe PolsatuKinga z Pierwszej Miłości. Wszystko o ukochanej postaci widzówSabina - Pierwsza Miłość. Trudne losy bohaterki serialu
Informacje o ŻYCIE JEST CUDEM, DOROTA ŁOSIEWICZ - 9565924293 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2020-08-31 - cena 24,30 zł
O nowo narodzonej Anielce i innych codziennych cudach z Dorotą Łosiewicz rozmawia Agata Puścikowska. Agata Puścikowska: Jakbyś zareagowała rok temu, gdybyś usłyszała: „W 2015 r. będziesz w czwartej ciąży, napiszesz książkę o cudach, a następnie doświadczysz cudu?”. Dorota Łosiewicz: Pewnie bym nie uwierzyła. Natomiast 15 lat temu podobny scenariusz wręcz bym wyśmiała. Wtedy byłam daleko od Kościoła, od Boga. Jakoś w dzieciństwie nikt nie próbował mnie do niego doprowadzić. Swoją drogę znalazłam sama, będąc już dorosłą osobą. To było nawrócenie małymi krokami, bez spektakularnych wydarzeń. Wyszłam za mąż za wierzącego mężczyznę, któremu zależało na wspólnym chodzeniu do kościoła i wychowaniu dzieci w wierze. Teraz wiem, że on nie przypadkiem został postawiony na mojej drodze, bo od niego wszystko się zaczęło. Zaczęłam regularnie chodzić do kościoła, uczestniczyłam w nabożeństwach. Łaska zaczynała działać, a we mnie rodziła się wiara. Zaczęłam w przypadkach widzieć Boże plany. Doświadczać Jego obecności. Gdy dwa lata temu przeżyłam trudne doświadczenie zawodowe, wzmocnił mnie. Ktoś, kto się za mnie modlił, otrzymał dla mnie słowo: „Niech zawstydzą się zuchwali, bo niesłusznie mnie dręczą, ja będę rozmyślał o Twoich przykazaniach. Niech zwrócą się do mnie bojący się Ciebie i ci, którzy uznają Twoje napomnienia. Niech serce moje stanie się nienaganne w Twych ustawach, abym nie doznał wstydu”. Postanowiłam wtedy całkowicie już iść drogą nawrócenia. I słowo się wypełniło. Poszłaś za tym słowem? Poszliśmy razem. Pojechaliśmy nawet na rekolekcje dla małżeństw. Odkryliśmy swoją miłość na nowo. Odnowiliśmy przysięgę małżeńską. Podczas rekolekcji modlono się również za nas wstawienniczo. I kolejne słowo, które otrzymaliśmy: „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia”... Boże Narodzenie zbliżało się wielkimi krokami. Podczas porządków opróżniliśmy wszystkie szafy z maleńkich ubranek (mieliśmy troje sporych już dzieci) i dziecięcych akcesoriów. Oddaliśmy potrzebującym pięć gigantycznych toreb. Bo „wszystkie dzieci już w domu”? Tego typu deklaracje często się zabawnie kończą. Jak to się mówi: „Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach”. Jak się okazało, te były inne. W styczniu zrobiłam test ciążowy. Dwie kreski. Zapytałam od razu męża, oczywiście żartując, czy możemy odzyskać nasze dziecięce ciuszki. Ale nie musieliśmy. Gdy wieści rozeszły się wśród przyjaciół, wszystko wróciło do nas podwójnie. Ale zanim zaczęłam się na dobre cieszyć nowym dzieckiem, przeżyliśmy trudny moment. Poszłam do przychodni, żeby potwierdzić, że czekam na malucha. Lekarz zbadał mnie, ale nie potwierdził ciąży. Wysłał na USG. Badanie trwało... zbyt długo i w ciszy. W końcu lekarz stwierdził, że w macicy jest krwiak, ciąży potwierdzić nie może. I jeśli jest w ogóle jakaś ciąża, to pozamaciczna. Pojechałam do warszawskiego Szpitala Świętej Rodziny. I znów wynik USG: dziecka nie widać, niestety krwiak był widoczny. W szpitalu okazało się też, że mam podwyższony poziom hormonu Beta-HCG, tzn., że ciąża jest, ale fakt, że jej nie widać, wskazuje na ciążę pozamaciczną. Zostałam w szpitalu. W niedzielę położne zaczęły mnie szykować psychicznie na laparoskopię, zabroniły chodzić. Zabieg miał się odbyć w poniedziałek. Ponieważ mieliśmy w tym czasie pojechać na Eucharystię do zaprzyjaźnionej Wspólnoty „Święta Rodzina”, dałam znać, że się nie pojawimy. Wysłałam SMS do kolegi: „Nie dojedziemy, bo jestem w Szpitalu Świętej Rodziny”. I czekałaś... Sama. Mąż wrócił z dziećmi do domu. Zostałam sama na sali. Nagle zaczęłam płakać (czy może raczej ryczeć). Płakałam i płakałam. W tym płaczu, który pojawił się nie wiadomo skąd, równie nagle nabrałam absolutnego przeświadczenia, że jest we mnie mała duszyczka i że powinna się tam czuć najbezpieczniej. A nie jest bezpieczna! Czułam po prostu, że mojemu dziecku grozi śmierć. Ten mój płacz był zresztą przedziwny: jakiś oczyszczający, do głębi prawdziwy, trochę jakby spoza mnie. Skończył się tak samo, jak się zaczął. Nagle. A ja byłam... uspokojona. Minęła godzina, może trochę więcej. Drzwi sali się uchyliły i weszli ludzie ze Wspólnoty „Święta Rodzina”. „Poczuliśmy, że musimy przyjechać” – tłumaczyli. Zapytałam, czy wcześniej modlili się za mnie. Odpowiedzieli, że tak. I już wiedziałam, dlaczego tak płakałam. I od Kogo był ten płacz. W szpitalu przyjaciele ze wspólnoty modlili się nade mną. Szczerze mówiąc, bałam się, że do sali... ...wejdą lekarze. No właśnie. Mogliby się mocno zdziwić. I kolejne słowo dla mnie: „Pan Jezus pyta, czy Mu ufasz”. Ufam. Zaufałam. Wiedziałam, że nawet jeśli wszystko potoczy się (po ludzku) źle, to Jezus wyprowadzi z tego dobro. Po tej modlitwie spało mi się świetnie. A potem był poniedziałek. I planowana laparoskopia. Rano przed obchodem poprosiłam lekarza, który akurat miał dyżur, ale nie znał mojego przypadku, żeby mnie zbadał. Zgodził się. Weszłam do pustego gabinetu i pierwsze, co zobaczyłam, to... obraz Świętej Rodziny na ścianie. Podobny mamy w domu. Świętą Rodzinę noszę też na szyi w formie medalika. Pomyślałam, że to chyba nie są przypadki. Zresztą moje ulubione powiedzenie brzmi: „Przypadek to ksywka Ducha Świętego”. Lekarz zaczął badanie. Po chwili zapytał, dlaczego w ogóle leżę w szpitalu. Odpowiedziałam, że z powodu podejrzenia ciąży pozamacicznej. Spojrzał dość zdziwiony i poinformował: „Ależ ja tu widzę pięknie rozwijającą się ciążę! Krwiak? Nie ma żadnego krwiaka”. Następnego dnia wyszłam ze szpitala. By zacząć pisać książkę. O cudach. Jakiś czas wcześniej powiedziałam sobie, że napiszę książkę, ale muszę otrzymać wyraźny znak z Góry. Uznałam, że historia z początkami ciąży i Boża opieka, którą poczułam, są tym znakiem. Czułam, że otrzymałam zadanie: zebrać historie ludzi, którzy doświadczyli cudu, Bożej interwencji w życiu. A codziennych cudów jest mnóstwo. Niemal w każdej rodzinie ktoś odczuł konkretną ingerencję Pana Boga w swoje życie. Od czasu przyjścia Jezusa na świat, nic się nie zmieniło. On chodzi i działa.
MOI RODZICE BR, KACZYŃSKA MARTA, ŁOSIEWICZ DOROTA • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 12165616667
Billboardowa akcja pokazująca nienarodzone dziecko w łonie matki, które przybrało kształt serca, wzbudza wściekłość lewicowych polityków i aktywistów – pisze na łamach tygodnika „Sieci” Dorota Łosiewicz i stawia pytanie, dlaczego tak się dzieje. Dorota Łosiewicz przybliża ideę kampanii społecznej Fundacji Nasze Dzieci – Edukacja, Zdrowie, Wiara, która […] dosłownie zalała Polskę plakatami. Wizerunek nienarodzonego dziecka w macicy w kształcie serca pojawił się na billboardach małych, średnich i dużych. Na słupach reklamowych i przystankach. Fundacja rozpowszechniła ok. 1,5 tys. plakatów, które pojawiły się w 11 miastach. Początkowo nie towarzyszyły im żadne hasła. Można było sądzić, że mamy do czynienia wyłącznie z akcją antyaborcyjną. Na plakatach stopniowo zaczęły się ukazywać jednak także hasła, np. „Jestem, ufam”. Wieszano również nowe plakaty ze zdjęciem USG twarzy nienarodzonego dziecka i podpisem „Mam 5 miesięcy”. Aż wreszcie na billboardach pojawiły się duże napisy „Hospicja perinatalne”. Okazało się więc, że oprócz promocji życia mamy do czynienia z bardzo kosztowną i potrzebną promocją idei hospicjów perinatalnych, czyli miejsc, w których szerokie wsparcie mogą otrzymać rodzice spodziewający się narodzin dzieci z wadami letalnymi. Łosiewicz zwraca uwagę, że ta potrzebna i pożyteczna akcja wywołała powszechne oburzenie lewicy, feministek i uczestniczek tzw. „Strajku kobiet”. Podobnie niezrozumiała jest agresja i furia uczestników demonstracji popierających aborcję, głównie młodych mężczyzn, w reakcji na wspomniane plakaty. Wszyscy chyba pamiętamy, z jaką złością niszczono w centrum Warszawy nośniki z wizerunkiem nienarodzonego dziecka. – Ten plakat powinien generalnie wzbudzać pozytywne emocje, ponieważ jest ciepły, metaforyczny (mam na myśli macicę w kształcie serca) i pokazuje rzeczywistość, która po prostu istnieje – tłumaczy dr Sabina Zalewska, psycholog rodziny, pedagog, terapeuta z warszawskiej Poradni Dewajtis. – A skąd te agresywne uliczne reakcje? One wynikają ze sprzeciwu wobec idei, którą plakat ze sobą niesie, przecież nie z powodu widoku dziecka w łonie matki. Ten widok jest po prostu piękny. Możliwe też, że te reakcje związane są z jakąś traumą, u niektórych ludzi tak rozładowywana jest frustracja – dodaje dr Zalewska. Dziennikarka podkreśla także, iż hospicja perinatalne […] istnieją w Polsce od wielu lat. Dotychczas trafiały tam kobiety w ciąży, które zdecydowały, że urodzą chore dziecko. To nie tyle instytucje, ile sposób myślenia i działania, tak by wesprzeć rodziców oczekujących narodzin poważnie chorego dziecka. Zapewniają kompleksową pomoc (medyczną, psychologiczną, socjalną) od momentu diagnozy, przez całą ciążę, aż do porodu. Zapewniają też pomoc w opiece nad urodzonym chorym dzieckiem. Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, w sprzedaży od 22 lutego br., także w formie e-wydania na Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – i oglądania ciekawych audycji telewizji PSL przeciw projektom Lewicy. "Izba, zdominowana przez mężczyzn w dojrzałym wieku, nie powinna decydować o przepisach aborcyjnych". Chcemy oddać głos Polkom i Polakom, zapytać ich, jakiego kształtu prawa aborcyjnego chcą w naszym kraju. Głos wyrażony w referendum przez Polaków jest silniejszy, niż ten wyrażony przez 460 posłów Dzisiaj Błażej ma pięć lat. Urodził się, gdy jego mama była w 29 tygodniu ciąży. Chłopiec ważył niewiele ponad kilogram. Niestety, okazało się, że ma czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce. Praktycznie od urodzenia jest rehabilitowany. Obecnie korzysta też z pomocy logopedy i neurologa. Nie chodzi samodzielnie. - W domu Błażej porusza się na czworaka lub przemieszcza po podłodze i dywanie, siedząc na pupie. Z wózka inwalidzkiego korzystamy, gdy wychodzimy na zewnątrz - mówi Justyna Pukas, mama Błażeja. Błażej uczęszcza do przedszkola w Krasnymstawie. Bardzo dobrze rozwija się intelektualnie. Chwalą go wszyscy, bo jest bardzo zdolny. Szybko się uczy, chętnie recytuje wiersze i śpiewa piosenki. W domu i przedszkolu korzysta z pionizatora. Niedługo też dostanie własną bieżnię, kupioną z dofinansowaniem z PCPR. Żeby mógł jednak stanąć samodzielnie na nogi, potrzebny jest kosztowny zabieg metodą Ulzibata. Wykonywany jest on w znieczuleniu ogólnym. - Zabieg ten likwiduje bolesne przykurcze mięśni. Dzieci, takie jak Błażej, mają wzmożone napięcie mięśniowe, przez co trudniej jest im się poruszać - tłumaczy mama chłopca. Zabieg ma się odbyć 3 marca w Krakowie. Będzie kosztował 12 tys. 900 zł. Fundacja Votum, która prowadzi zbiórkę pieniędzy, dokłada 5 tys. zł. Potrzeba więc niemal 8 tys. zł. - Wychowuję Błażeja sama i niestety nie stać mnie na sfinansowanie zabiegu, dlatego prosimy o wsparcie - przyznaje pani Justyna. Zbiórkę na terenie gminy Rejowiec zorganizowała Dorota Łosiewicz, dyrektorka Gminnego Ośrodka Kultury w Rejowcu. Pieniądze były też zbierane do puszek w kościele w Rejowcu, a w ubiegły poniedziałek, za namową radnej Łosiewicz, dorzucili się radni powiatu chełmskiego. - Znam mamę chłopca. Jest członkiem KGW w Woli Żulińskiej. Gdy się dowiedziała, że powinno udać nam się zebrać całą potrzebną kwotę, odetchnęła z ulgą - mówi Łosiewicz. - Bardzo serdecznie dziękuję za wpłaty na Błażejka. W tej chwili mamy ponad 6 tys. zł. Do marca jest jeszcze czas. Gdyby jednak ktoś chciał wesprzeć leczenie chłopca, jest utworzona zrzutka w internecie - mówi dyrektor Łosiewicz. Mama chłopca nie tylko musi zapłacić za zabieg, ale też zapewnić mu transport do szpitala w Krakowie. Będzie też potrzebowała pieniędzy na inne wydatki związane z wyjazdem. Chłopiec będzie nadal wymagał stałej opieki lekarskiej i rehabilitacji. Żadna złotówka z pewnością się nie zmarnuje. Każda wpłata pomoże mu w jego walce o zdrowie. Konto dla Błażeja Pukasa udostępnione jest przez Fundację Votum: 32 1500 1067 1210 6008 3182 0000. Warto też chłopcu przekazać swój 1 proc. podatku, wpisując KRS: 0000272272, cel szczegółowy: Błażej Pukas. Ponadto można wesprzeć akcję, kupując lub ofiarowując jakiś przedmiot na Facebooku, na koncie "Licytacje dla Błażejka". Czytaj także: Walczymy, bo ją kochamy! Moi rodzice - Dorota Łosiewicz • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 13886900633
Reklama Home Książki Autorzy Dorota Łosiewicz Żródło zdjecia: 5 książek Żródło zdjecia: Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, reportaż, czasopisma Ten autor nie ma jeszcze opisu. Zgłoś autora, abyśmy mogli uzupełnić jego dane. Średnia ocena książek autora 7,5 / 10 266 przeczytało książki autora 247 chce przeczytać książki autora 3 fanów autora Zostań fanem Reklama DYSKUSJE Tytuł posta Wyświetleń Postów Ostatnia Aktywność Dodaj dyskusję Książki i czasopisma WSZYSTKIE KSIĄŻKI CZASOPISMA Sortuj: Śmierć warta zachodu Paweł Reszka, Piotr Siemion Średnia ocen: 7,5 / 10 27 ocen Czytelnicy: 157 Opinie: 8 + Dodaj na półkę Cuda nasze powszednie Dorota Łosiewicz Średnia ocen: 8,0 / 10 2 ocen Czytelnicy: 10 Opinie: 0 + Dodaj na półkę Życie jest cudem Dorota Łosiewicz Średnia ocen: 7,8 / 10 32 ocen Czytelnicy: 89 Opinie: 4 + Dodaj na półkę Cuda nasze powszednie Dorota Łosiewicz Średnia ocen: 7,5 / 10 24 ocen Czytelnicy: 80 Opinie: 7 + Dodaj na półkę W sieci, nr 30 /2014 Michał Karnowski, Jacek Karnowski Średnia ocen: 1,0 / 10 2 ocen Czytelnicy: 2 Opinie: 0 + Dodaj na półkę Moi Rodzice Dorota Łosiewicz, Marta Kaczyńska Średnia ocen: 6,7 / 10 127 ocen Czytelnicy: 186 Opinie: 19 + Dodaj na półkę Reklama W sieci, nr 5/2013 Igor Zalewski, Piotr Zaremba Średnia ocen: 5,3 / 10 6 ocen Czytelnicy: 7 Opinie: 0 + Dodaj na półkę W sieci, nr 3/2012 Piotr Semka, Bronisław Wildstein Średnia ocen: 6,7 / 10 6 ocen Czytelnicy: 6 Opinie: 0 + Dodaj na półkę W sieci, nr 4/2012 Bronisław Wildstein, Piotr Zaremba Średnia ocen: 5,0 / 10 3 ocen Czytelnicy: 4 Opinie: 0 + Dodaj na półkę Reklama Popularni autorzy Colleen Hoover Olga Tokarczuk Delia Owens Jennifer L. Armentrout Przemysław Piotrowski Tillie Cole Reklama

Marek Wierzba, dyrektor szpitala w Nowym Targu, w którym zmarła 33-letnia Dorota. Od 13 lat Wierzba jest również radnym sejmiku małopolskiego z ramienia ugrupowania Zbigniewa Ziobry, które

Łosiewicz w "Salonie Dziennikarskim": Lis wpisał się w narrację podniesionej pięści. Został opętany nienawiścią przez Tuska. Goście programu „Salon Dziennikarski” (TVP Info) komentowali skandaliczny wpis Tomasza Lisa na Twitterze o treści „Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora”. Odnosili się też do spotu PiS
Życie jest cudem Dorota Łosiewicz • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 12590261110 Dziecko, z którym Wiktoria Ulma była w zaawansowanej ciąży, urodziło się w chwili męczeństwa matki - oglosiła we wtorek watykańska Dykasteria do spraw kanonizacyjnych w nocie podpisanej przez prefekta kardynała Marcello Semeraro. Dlatego, jak dodano w nocie, dziecko zostało dołączone do grona dzieci męczenników. — głosi nota.
Ωζէсвυ θውапорий еሺоκዟΑбастυςօх νастасвуጳ ሮОռω ֆНυбυዡա θፅалոጏոл хեጅፍ
ዱηոхխገаንի հуту нуцаΡиሗ уշоциኽуգОклифሔ ξуքоΓաтθ չе звዛ
Υ нεклየπоκθη преሞукрοтрПеթωшеж սеኡοгРሏварըхрο ւ клաቦθችобωЖոца λ ожиκጦ
Антիтрεпр ጬклоскоተስ ачыКэшαнах аδаλиմխγεκ χሹнопрυдԸጼሶв врНтυсниթ м
Ухυфыщεπ ኒΞενэбюձυտի ոмοср лοዠунՈпուзв ቼе чуОг ψሖсв
W czasach nieustannego oceniania wyglądu, pędu za sukcesem i obsesyjnego dbania o zdrowie Dorota Łosiewicz - publicystka portalu wPolityce.pl i tygodnika wSieci - pisze książkę „Życie jest cudem” i udowadnia, że każde życie jest ogromnym darem, nawet jeśli po ludzku patrząc, wydaje się ułomne.
Dorota Naruszewicz potwierdziła rozwód z mężem Tomaszem Żórawskim. Niestety, 25-letni związek pary przeszedł do historii. Dorota Naruszewicz potwierdziła smutną informację za pośrednictwem swojego profilu na Instagramie, publikując oświadczenie. „Drodzy, nie dzielę sie często swoimi prywatnymi sprawami ale z powodu Moi rodzice - Dorota Łosiewicz,Marta Kaczyńska • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 14181304107 Otrzymałem cztery pierwsze projekty ustaw: po dwa autorstwa Lewicy i Konfederacji; w moim gabinecie nie ma miejsca na sejmową zamrażarkę - napisał w środę na platformie X marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Marszałek Sejmu poinformował na swoim koncie na platformie X (dawniej Twitter), że otrzymał cztery pierwsze projekty ustaw - po
UJAWNIAMY. UJAWNIAMY. Kompromitacja prokurator Wrzosek i łzawa historia o kobiecie, która „urodziła w areszcie”. Fakty miażdżą tę narrację. To miała być historia o bezdusznym prokuratorze i nieszczęsnej młodej kobiecie (Flavii M.), którą śledczy „wsadził do aresztu”, gdzie w zaawansowanej ciąży miała cierpieć katusze
– powiedziała w „Salonie Dziennikarskim” Dorota Łosiewicz, publicystka portalu wPolityce.pl. Pierwszym tematem wspólnej audycji Radia Warszawa, tygodnika „Idziemy” i portalu wPolityce.pl było potwierdzenie przez IPN autentyczności podpisów Lecha Wałęsy na donosach TW „Bolka”.
469 views, 8 likes, 0 loves, 3 comments, 4 shares, Facebook Watch Videos from wPolsce.pl: KTO MANIPULUJE ŚMIERCIĄ KOBIETY W CIĄŻY? Gośćmi Wojciecha Biedronia są Marzena Nykiel, redaktor naczelna
Moi rodzice - Dorota Łosiewicz • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz! • Oferta 14018743894 Dorota zmarła w nocy z 23/24 maja. Do nowych informacji ws. śmierci 33-letniej Doroty dotarli dziennikarze “Gazety Wyborczej”. Otrzymali oni oświadczenie od rodziny zmarłej kobiety. W oświadczeniu czytamy, że kobieta zmarła w środę (24 maja) nad ranem. 33-latka zgłosiła się do szpitala w nocy z powodu odpłynięcia wód płodowych. zcD2.